Na początku sierpnia 2015 roku byliśmy na Fuertaventura – najstarszej z wysp kanaryjskich. Mieszkaliśmy w miejscowości Costa Calma, niedużej i odpowiedniej dla osób, które nie przepadają za urokami wielkomiejskimi. Obok „naszego” hotelu (z którego jest bezpośrednie wyjście na plażę) zaczynała się jedna z najładniejszych plaż na wyspie „Playa de Sotavento de Jandia”. Hotelowy pokój miał przepiękny widok na ocean, jest to niezwykła rzecz i warto z tego skorzystać. Na jednej z wycieczek (po półwyspie Jandia) szczególnie zachwyciła nas „Playa del Cofete” na zachodnim brzegu: szeroka, piaszczysta i gdy tam dotarliśmy wyglądała, jakby nigdy nie dotknęła jej ludzka stopa. Z Costa Calma można również w godzinę przejść przez pustynię (ok. 5 km) na zachodni brzeg wyspy i podziwiać dzikie klifowe wybrzeże. Dla turystów zagospodarowane jest wschodnie wybrzeże wyspy z bardziej sprzyjającym klimatem i równie pięknym i zróżnicowanym wybrzeżem. O tej porze roku woda w oceania jest na tyle ciepła, by spędzać w niej cały dzień. Skorzystaliśmy również z wycieczki objazdowej po wyspie – na uwagę zasługują szczególnie punkty widokowe oraz północ wyspy (Corralejo), gdzie zatrzymaliśmy się na wydmach usypanych z piasku, który został tam naniesiony przez prądy z Meksyku (tak twierdził przewodnik wycieczki). Roślinność na wyspie jest w większości zasadzona i pielęgnowana przez człowieka, sztucznie nawadniana. Tam, gdzie człowiek nie ingeruje, z reguły roślinności nie ma. Choć na Feurteventura deszcz nie pada podobno 350 dni w roku, to my mieliśmy szczęście, bo w ostatnim dniu pobytu przez 10 minut kilkanaście kanaryjskie kropli deszczu spadło nam na głowę. Ze względu na bliskość Afryki (ok. 100 km) raz na jakiś czas występuje zjawisko nazwane calima – jest to mgła z piasku – naniesionego z pustynnej afrykańskiej burzy – przesłaniająca słońce. Trwa kilka dni. Zobaczyliśmy calimę, która nie przeszkadza w niczym prócz podziwiania odległych krajobrazów z punktów widokowych (właśnie w pierwszym dniu calimy byliśmy na wycieczce) oraz błękitnego nieba.
Jeśli zaś ktoś woli spędzać czas mniej aktywnie, to nic nie stoi na przeszkodzie. Hotelowe baseny i bary zapewniają całodzienna obsługę. Można spędzać przyjemnie czas wygodnie siedzieć na leżaczku i pod parasolem popijając co kto lubi. Życie w hotelu dobrze zorganizowane, czysto. Jedzenie wyśmienite, a forma all inclusive jest naprawdę super sprawą.Można by długo opowiadać, lepiej jednak przekonać się samemu. Polecamy!
Lidka i Mirek